Motywy dystopijne czy apokaliptyczne ostatnimi czasy robią furorę. Trzeba jednak nadmienić, że nie są one w literaturze niczym nowym. Już Tomasz Morus wprowadził ten motyw do literatury. Nie tak dawno nawiązała do niego Margaret Atwood – jedna z najwybitniejszych pisarek kanadyjskich oraz w ogóle literatek XX wieku.
W ,,Opowieści Podręcznej” Stworzyła ona przejmującą wizję w świata, w której kobiety są traktowane przedmiotowo i przyjmują narzucone im przez mężczyzn role służących, prostytutek, strażniczek czy reproduktorek, bądź są zsyłane do obozów Nie-kobiet. Wszystko to jest osadzone w rzeczywistości post apokaliptycznej, w której cywilizacja Gileadu, toczy bezustanną wojnę z państwami ościennymi, ustrój panujący w kraju jest wypadkową religii, polityki i ideologii faszystowskiej, a skażone przez broń chemiczną organizmy nie są w stanie przedłużyć gatunku, rzadko która kobieta jest w stanie urodzić dziecko, dlatego właśnie te, które są płodne, są przekazywane kolejnym Komendantom jeśli jednak na trzy próby nie urodzą zdrowego dziecka, również zostają wysłane do obozu Nie-kobiet. Wizja, którą stworzyła Margaret Atwood jest przerażająca. I najwyraźniej mocno oddziaływuje na młodsze pokolenia pisarzy.
Do autorek inspirowanych twórczością Margaret Atwood można śmiało zaliczyć m.in. Lauren de Stefano. Stworzyła ona trylogię ,,Chemiczne Światy”, która treścią mocno nawiązuje do ,,Opowieści podręcznej”. Jej bohaterką jest piętnastoletnia Rhine, która u początku powieści zostaje porwana, a następnie wraz z dwiema innymi dziewczynami wydana za mąż. Takie patologiczne sytuacje w rzeczywistości stworzonej przez Lauren de Stefano są codziennością, a jest to spowodowane tym, że ludzkość się zdegenerowała. Najpierw stworzyła pokolenie idealnych ludzi, którzy byli pozbawieni jakichkolwiek wad genetycznych. Jednak potomkowie idealnego pokolenia umierają młodo. Dziewczyny w wieku lat 20, mężczyźni w wieku lat 25. Wszystkich zabija nieznany wirus, a oszalała z rozpaczy ludzkość jest zdolna do wszystkiego, byle tylko przedłużyć gatunek.
Trzeba jednak przyznać, że chociaż De Stefano mocno wzoruje się na Atwood, stworzyła też świat zupełnie odrębny, oryginalny. Jakościowo powieść Amerykanki jest gorsza, przede wszystkim jest kierowana do młodzieży, nie jest aż tak bardzo uniwersalna. Warto jednak sięgnąć do obu z tych powieści.