Niedawno miałem okazję oglądać film, który od samego początku mnie nie przekonywał – ani zarysem fabularnym, ani obsadą aktorską. Po kilku początkowych fragmentach okazało się jednak, że reżyser zagrał na idealnych nutach. W postaci głównej bohaterki filmu, Halinie, wielu próbujących ciężko zarobić na chleb Polaków znajdzie odbicie samego siebie.
O warunkach pracy w supermarketach głośno robiło się już wielokrotnie, ostatnio jednak sprawa nieco przycichła. Po problemach, jakie miała ze swoimi pracownikami między innymi jedna z największych sieci tanich dyskontów w Polsce (przechodząca zresztą obecnie intensywny rebranding, pozostając jednocześnie pod tą samą nazwą – zadanie karkołomne, zobaczymy, czy wykonalne) warunki pracy podobno poprawiły się na tyle, że osoby zatrudnione nie czują się wykorzystywane. Film jednak doskonale obrazuje, jakie piekło mogli przeżywać niektórzy.
Szefostwo takich zakładów pracy przede wszystkim chętnie wykorzystywało trudną sytuację materialną osób, które szukały zatrudnienia w takich miejscach. Wiadomo bowiem, że praca na kasie często nie jest kwestią wyboru, a konieczności. Filmowe bohaterki, w zamian za głodowe pensje, godzą się na pracę poza ustalonymi godzinami oraz – mówiąc w największym skrócie – są mocno wykorzystywane.
Pikanterii sprawie dodaje również bohater o imieniu Eryk – mąż tragicznie chorej żony, a jednocześnie pomiatany przez szefostwo wyższego szczebla kierownik regionalny, który na pierwszy rzut oka jest tym złym. Nie tylko wymusza na głównej bohaterce podejmowanie decyzji, za które jest nienawidzona za swój zespół, ale jednocześnie wdaje się z nim w toksyczny romans. Koniec końców okazuje się jednak, że Eryk był dla całego projektu tak samo małych, acz czasem niezbędnym trybikiem, jak i sama główna bohaterka.
Film może nie jest przerażający aż tak, jak niektóre dramaty być potrafią – vide Plac Zbawiciela – niemniej poprzez fakt, że wielu widzów odnajdzie w nim swoją codzienność (mniej lub bardziej), potrafi zmrozić krew w żyłach nie mniej, niż najlepszy nawet horror.