Granie jeszcze przed kilkoma laty uznawane było za marnotrawienie czasu i pieniędzy. Od pewnego czasu kwestia ta jednak zmienia się, a najlepsi gracze coraz częściej zaczynają zarabiać na swoich umiejętnościach. Wreszcie bowiem segment elektronicznej rozrywki stał się prężnie działającym biznesem.
Stąd trwa nieustająca wojna między zwolennikami dwóch platform, które wykorzystują gracze – konsolomaniaków oraz komputerowców. Co przemawia za tymi wyborami?
Na pierwszy rzut idą komputery – są to bez dwóch zdań urządzenia niezwykle uniwersalne, których wydajność można poprawiać w zasadzie bezustannie. Nie można nie zgodzić się również z tezą, że do konkretnych rodzajów gier – takich jak chociażby RPG czy RTS – komputery nadają się zdecydowanie lepiej. Poza tym, co jest argumentem przywoływanym często, niemniej jest on trochę oderwany od rzeczywistości, to komputery były pierwsze. Pierwsze gry tworzone były przecież w czasach, gdy o ‘pecetach’ nikt nie myślał, a o konsolach tym bardziej. Pokolenia, których przedstawiciele mają dzisiaj 25-30 lat w czasach swojej młodości o konsolach nawet nie słyszeli, a z grami bawili się prawdopodobnie tak samo dobrze, jak dzisiejsi nastolatkowie.
Konsole natomiast są urządzeniami – nie bójmy się tego określenia – zdecydowanie prostszymi. Wystarczy włożyć płytę do napędu, by po chwili cieszyć się rozgrywką. Co prawda obecnie gry wymagają instalacji, proces ten jest jednak zdecydowanie bardziej zautomatyzowany niż w przypadku komputerów osobistych. Posiadacze konsol uważają też, że są to urządzenia stworzone dla graczy, stąd ich projekt odpowiada na wszelkie pragnienia tej grupy społecznej. Oczywiście nie jest to prawdą, bowiem gracze są osobami tak różnymi, że dogodzić im nie sposób. Nie da się jednak uciec od wrażenia, że obserwując rozgrywkę na 40 calach, leżąc z padem w dłoniach w łóżku gra się zdecydowanie przyjemniej, niż przy biurku.