Bycie modnym to ciężka orka. Trzeba być na bieżąco z najnowszymi trendami, żeby na przyjęcie nie wyjść przypadkiem w czymś, co było modne w zeszłym miesiącu. Łatwo też stać się tak zwaną ofiarą mody, czyli osobą, która nie do końca orientuje się o co w tym wszystkim chodzi.
Żeby być modnym w dzisiejszych, niewątpliwie ciężkich czasach wystarczy:
- Mieć jak najwięcej kont na różnego rodzaju portalach społecznościowych. Facebook, Twitter, Google+, Intagram, Pinterest… wymieniać można by w zasadzie bez końca, bo kiedy wreszcie dojdziemy do końca listy portali dominujących w Europie, czeka nas jeszcze (a w zasadzie – aż) cała Azja. Jak to wszystko ogarnąć? Nie ma jednej uniwersalnej rady. Osoby, które dobrze sobie z tym radzą znajdują później zatrudnienie w agencjach marketingu internetowego. To jest życie! Robić, co kochasz i liczyć zera na koncie. By jednak obskoczyć wszystko całkiem sprawnie potrzebować będziemy…
- Smartfon! Oczywiście – im większy, tym lepszy. Pal sześć, że największe urządzenia ledwo mieszczą się w kieszeni, trudno się je obsługuje jedną ręką i rozładowują w mniej niż dzień. Ważniejsze jest to, że mamy cały czas kontakt z naszymi fanami, znajomymi oraz przejrzeć możemy każdy fanpage, kiedy tylko przyjdzie nam na to ochota. W trzy sekundy będziemy mogli też zrobić sobie zdjęcie, przerobić je na Instagramie i pochwalić się wszystkim naszym nowym…
- Fullcapem. Być może to pojęcie nie jest znane wszystkim, ale spokojnie – jest jeszcze dużo czasu, by nadrobić zaległości. Pamiętacie, jak w dzieciństwie daszek każdej naszej czapki był wygięty? Na wiele różnych sposobów, w każdym razie nie w tym rzecz, bowiem fullcap ma to do siebie, że daszek musi być absolutnie i bezwzględnie prosty. Krążą słuchy, że w najmodniejszych klubach w Polsce na bramkach zamiast ochroniarzy stoją goście z poziomicami – jeśli twój daszek jest choć trochę krzywy to sorry, ale wejścia nie ma.
W tym wszystkim gubi się tylko jedno – nasza osobowość…