Rozdanie nagród Grammy jest dla muzyki tym, czy rozdanie Oscarów dla dziedziny filmu. Wszyscy muzycy marzą o tym, by sięgnąć po tę statuetkę. Mniej wymagającym wystarczy samo pojawienie się na czerwonym dywanie.
Otóż to, wokół czerwonego dywanu Grammy w tym roku zrobił się szum medialny. A wszystko to jest spowodowane tym, że nastąpiły zmiany w regulaminie imprezy. Zakazano zbyt odważnych i wyzywających kreacji, co dotknęło szczególnie panie. Zakazem zostały objęte suknie ze zbyt dużymi dekoltami, kreacje prześwitujące, zbyt odsłonięte nogi, gołe plecy. Innymi słowy artysta ma się prezentować w sposób dość skromny.
Nad zakazem tym od razu rozpoczęły się publiczne debaty. Niektórzy upatrują się w tym łamania podstawowych praw uczestników ceremonii. Człowiek ma bowiem prawo do swobodnego ubioru, dlaczego by więc gwiazdy miałyby się dostosowywać do tak sformułowanego regulaminu? Niektóre głośno mówią o tym, że regulamin ten bardzo mocno je dotknął.
Z drugiej strony można jednak sprawę ująć w sposób inny i zastanowić się czy nie jest to powrót do tego co najważniejsze w tej imprezie. Zamysłem bowiem było uhonorowanie artystów o największym wkładzie w muzykę oraz ogólnie mówiąc święto muzyki. Od jakiegoś czasu ważniejsze stały się kreacje gwiazd od samych nagród. Te zostały zepchnięte na plan dalszy. Może więc organizatorzy wcale nie mieli w zamiarze obrażać uczestników, a wprost przeciwnie? Pokazać światu, że mają oni coś więcej do zaoferowania ponad gołe biusty oraz plecy?