Autorzy piszący książki młodzieżowe ostatnimi czasy bardzo chętnie sięgają po motyw utopii. Jest on atrakcyjny, gdyż pozwala oderwać akcję od ,,nudnego”, dobrze znanego świata rzeczywistego, uniknąć powoli już nudzących się wampirów, wilkołaków itd., oraz nie zagłębiać się w tematy historyczne, które mniej doświadczonych autorów mogą tylko pogrążyć. Utopia jest popularna, bo pozwala na stworzenie historii młodych bohaterów, którzy zmagają się z systemem, historią, państwem.
Na takiej właśnie zasadzie oparto ,,Rebelianta” Marie Lu. Autorka tej powieści, która ma być pierwszą częścią trylogii ,,Legenda” na co dzień pracuje jako autorka programów i gier komputerowych. Postanowiła ona jednak zmierzyć się także z twórczością literacką. Głosy dotyczącego tego czy zrobiła dobrze podejmując tę próbę czy też w ogóle nie powinna dotykać pióra są zróżnicowane.
Są tacy, których książka zachwyca. Powiedzmy sobie jednak zupełnie szczerze, że są to głównie nastolatkowie, którzy nie posiadają wyrobionego gustu literackiego i nie dostrzegają płytkości fabuły, a przede wszystkim postaci. A niewątpliwie postaci stworzone przez Marie Lu: piętnastoletnia June – genialne dziecko Republiki oraz Day – nieuchwytny przestępca, są postaciami wybitnie sztampowymi. Nie ma w nich za grosz indywidualizmu, są to postaci pozbawione głębi psychologicznej, co najpewniej można tłumaczyć tym, że bohaterowie gier komputerowych nie muszą się nią odznaczać.
Kolejną sprawą jest infantylność wątku romansowego. Jest on zarysowany w sposób tak dziecinny, że pasowałby do holywoodzkich produkcji dla nastolatków. Miłość tu pojawia się jak grom z jasnego nieba, a bohaterowie tak naprawdę zakochują się w swoim wyglądzie. Dopiero później zaczynają się poznawać. Romans między obojgiem bohaterów jest schematyczny, a uczucie równie głębokie jak brodzik w prysznicu – jest to największy mankament powieści. Niestety jednak nie jedyny.
Kolejnym jest potraktowanie wątku utopii jako chwytu marketingowego. Wątki polityczne są tu szyte grubymi nićmi, a poza tym i tak drugorzędne w stosunku do wątku romansowego.