Niedawno do kina wszedł bardzo oczekiwany belgijski film „The Broken Circle Breakdown” – w polskim tłumaczeniu: „W kręgu miłości”. Tytuł może przywodzić na myśl romantyczne, lekkie scenariusze, jednak treść filmu miejscami wyraźnie kontrastuje z tytułem i stanowi prawdziwe wyzwanie i dotarcie do najgłębszych i najbardziej bolesnych emocji.
Film Van Groeningena porusza temat miłości, pasji cierpienia i śmierci – przez co balansuje na cienkiej granicy między prawdziwą sztuką, a graniem na podstawowych, nieco już wyeksploatowanych strunach. Cały nastrój przyprawiony jest niepowtarzalną muzyką bluegrassową, która nadaje całości charakteru. Skoczna, pogodna muzyka z jednej strony komentuje i opisuje wydarzenia i losy bohaterów, z drugiej zaś stanowi wyraźny kontrast z tragedią bohaterów i powagą sytuacji.
W kręgu miłości, opisuje różne odcienie miłości. Od sielankowej, nieco idyllicznej miłości, która za nic ma konwenanse i zdanie innych, aż do trudnego, silnego uczucia, wystawionego na potężną próbę. We wszystko to głęboko wgryza się miłość do córki. Miłość do dziecka początkowo była trudna, z czasem stała się jednak treścią i całym życiem posthipisowskich rodziców. Gdy oswoili się z rolą rodziców, okazało się, że rola ta ma się szybko skończyć, a oni mają być towarzyszami w chorobie i odchodzeniu swojej małej córeczki.
Dzięki zaburzeniu chronologii, film przyciąga uwagę i trzyma w napięciu aż do ostatniej sceny. Wielkim atutem filmu jest niezwykła bluegrassowa muzyka, która podkreśla emocje i stanowi oryginalne tło do ukazywanych wydarzeń. Muzyka stanowi też treść życia i sposób zarobku filmowej pary – jest ona treścią i sposobem ich życia. Hipisowskie, wiejscie życie, pełne pasji, muzyki i wolności modyfikuje ciąża bohaterki i wizja roli rodziców. Przez to młodzi, przenoszą się z przyczepy campingowej do odremontowanego domu i zaczynają tworzyć nowy, trzyosobowy krąg miłości.
Scenariusz filmu powstał w oparciu o sztukę teatralną, której reżyser odgrywa w filmie główną rolę. Para aktorów tworzy niesamowite napięcie, a ich gra aktorska sprawia, że widz wczuwa się w fabułę i przeżywa każdy dramat i chwile radości – pozwalając na dyrygowanie swoimi emocjami. Film zachwyca pięknymi scenami, niesamowitym krajobrazem oraz głębszą warstwą, pełną metaforyki i inspirujących symboli. Do tego pochłania emocje widza, tak aby ten po wyjściu z kina doznał prawdziwego szoku i oczyszczenia. Dodatkowo film zbudowany jest na wielu kontrastach – choćby światopoglądowych. On – Dider, jest antyklerykałem i racjonalistą, ona zaś czerpie inspirację i pocieszenie ze sfery metafizycznej, wierząc w to, co czuje i w co chce wierzyć. Para tworzy ciekawą całość, nie pozbawioną kontrastów, jednak próba czasu zmienia ich uczucia, a także ich samych. Mapą wszystkich zmian jest muzyka, a także ciało bohaterki, która dzięki tatuażom komentuje i radzi sobie z życiem i zmianami.