Ostatnimi czasy e-sport stał się pojęciem na tyle popularnym, że coraz więcej osób zaczyna się interesować zarabianiem na graniu. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że jest to zupełnie inny rodzaj aktywności, niż granie dla rozrywki. Reżim, treningi oraz współpraca z kumplami – to wszystko zawiera się w niepisanym kodeksie e-sportowców.
Niektórym wydawać by się mogło, że to sytuacja idealna – cały dzień poświęcamy na granie, a później ktoś nam za to płaci. Niestety, nie do końca. E-sportowcy niebezpiecznie zbliżają się do granicy, którą już dawno przekroczyły osoby uprawiające tradycyjne dyscypliny sportu, tj. mozolnego pracowania nad strategią, taktyką oraz odruchami. Wystarczy spojrzeć na dłonie jakiegokolwiek gracza podczas zawodów by zorientować się, że zazwyczaj gra on w zupełnie coś innego, niż my, mimo że na ekranie dzieją się podobne rzeczy.
Nie namawiam nikogo do kupowania najdroższych sprzętów już na starcie – to tak, jak kupowanie dziecku profesjonalnych nart zjazdowych, na których prawdopodobnie zrobi sobie krzywdę. Kontuzji nadgarstka z pewnością się nie nabawimy, niemniej na samym początku może być ciężko. Każdy jednak z tych, którzy dzisiaj są w pierwszej, ‘e-growej’ lidze zaczynał od najprostszych myszek i klawiatur.
Z czasem konieczne jednak stanie się inwestycja, przede wszystkim w dobrej jakości mysz. Produkty bardziej profesjonalne wyposażane są w szereg udogodnień, takich jak na przykład możliwość zmiany mapowania przycisków, zwiększenia czułości dpi czy dopasowania wagi urządzenia do osobistych preferencji gracza. Mając do wyboru – mysz czy klawiatura oczywiście musimy wziąć pod uwagę rodzaj gier, w których się specjalizujemy. Jeśli wolimy gry FPP czy TPP to bez wątpienia konieczna stanie się dobra mysz. Strategie jednak rządzą się nieco innymi prawami, a dużą rolę odgrywają tam skróty klawiszowe aktywowane właśnie z poziomu klawiatury.
Przydadzą się również słuchawki z mikrofonem, by być w kontakcie z kolegami z zespołu.